sobota, 24 marca 2012

"Tęsknię..." - czyli o wspomnieniach, miłości, związkach, pieniądzach i FaceBooku

Wspominamy przeszłość. Czasami jest w naszej głowie częściej niż teraźniejszość. Czy to źle? To zależy. Zależy od tego jak bardzo przysłania nam to co widzimy, co czujemy. Od czasu do czasu nachodzi nas coś, czego nie było wcześniej, a my tylko zastanawiamy się, czy  to przypadek,  a może o czymś zapomniałem. Myślenie o przeszłości…

Pieniądze. One bardzo często pojawiają się w naszej głowie. Kiedyś było więcej, a może kiedyś było mniej. A może inaczej na to patrzyliśmy? Pamiętne czasy, gdy małe zabawki były wszystkim, a dzisiaj chwytam jedną i nie rozumiem co mnie w niej tak bawiło. Moje ukochane zabawki leżą zaniedbane, a inne przejęła moja siostra. Ktoś wrócił do pracy i teraz znowu ma być wszystko w porządku. Może w końcu dostanę jakiś wymarzony prezent, może w końcu dostanę jakąś niespodziankę. Wiem jakie to samolubne, ale po prostu strasznie tęsknię za choć minimalnym rozpieszczeniem. To chyba nie jest złe, prawda?

Miejsce zamieszkania. Są ludzie, którzy całe życie znajdują się w jednym miejscu, ale są też tacy którzy nawet nie są pełnoletni, a mieszkań, czy domów mieli więcej niż małe dziecko policzy. W moim przypadku było to osiem. Magiczna liczba osiem sugerująca osiem różnych miejsc, różnych mieszkań i różnych wspomnień. Od tych kompletnie zapomnianych i stuprocentowo roześmianych do tych pamiętanych za dobrze, które spowodowały zbyt szybkie dorastanie. Gdy usłyszałem o mojej wyprowadzce nie mogłem się pozbierać. Spodziewałem się niespodzianki i taką też dostałem. Chodziłem po pokoju przez pół nocy, siadałem w kącie i oglądałem wszystko wokół. Wspomnienie wracały i do dziś wracają. Wrzaski przy grach, pierwsze domowe ćwiczenia, płacze przy książce, treningi do Mam Talent, czy złapanie dziewczyny za rękę i przytulenie jej. Wszystko zaczęło być takie nieszczęśliwe, pomimo tego jakie piękne były te wspomnienia. Wyszedłem na zewnątrz i mogłem biegać na własnym podwórku. Kosić trawę traktorkiem i iść do lasu. Jeździć rowerem i spotykać się z kumplem. A teraz? Środek miasta, który kocham, ale nie ukrywając, żyję w zamknięciu.

Miłość. Kto z nas nie myślał o miłości? A kto jej nie wspominał? Kogo nie bolały stare rany? Kiedyś wszystko było takie logiczne, a dzisiaj wydaje się być chore. Podczas gdy byłem związku myślałem, że robię wszystko dobrze i sprawiam, że druga osoba jest szczęśliwa. Teraz, gdy o tym myślę zdaję sobie sprawę, że mogłem być okropnym utrapieniem i przekleństwem. Sam nie wiem, czy chcę znać odpowiedź na to jaki byłem. Bolą mnie te wspomnienia wspólnych spacerów, przywitań i pocałunków. Ostatnio śniło mi się jak szedłem przez miasto, a ono zniknęło i pośrodku niczego stała Ona. Obudziłem się jak z koszmaru pomimo, że byłem o krok od świadomości.
Wracając przez miasto widzę wszystkie miejsca, które przyszło nam odwiedzać. Ławki w parku, przystanki, czy pizzerię. Niekiedy pozostawione krótko, a inne na bardzo długo. Nie mogę kłamać i powiedzieć, że nie tęsknię. Błędy moich decyzji dopadły mnie bardzo późno i wtedy napłynęły też wspomnienia pomyłek. Czy jednak naprawdę byłem taki zły?

FaceBook to syf, bo sprowadza wszystkie te wspomnienia z powrotem. Dostaję zaproszenie z lat, których nienawidzę i od razu je odrzucam, przypominając sobie złe czasy. Jednak gdy pojawia się osoba, która jako jedyna zapewniała mi uśmiech, zostaje zaakceptowana i dodana do znajomych, ale jak się okazuje tylko po to, aby odkryć, że jest zupełnie innym człowiekiem. Jak każdy, ale niektóre rzeczy nie powinny się zmieniać. Człowiek uśmiechnięty i zadowolony z własnej głupoty zmienia się w zmorę policji i służ prawa. Przyjaciele kiedyś znani, nagle stają się wrogami, a nam pozostają jedynie wspomnienia.

Zdarzyło mi się kilka razy przeczytać o nagłym płaczu przed snem. Przeczytać i doświadczyć. Gdy mózg powoli się wyłączył, a przed oczyma pozostawiał obraz uśmiech bliskiej osoby z jednego oka zaczęły spływać łzy. Sen nagle zaczął odchodzić. Przewracam się na drugi bok i staram się przestać o tym myśleć, ale po prostu nie wychodzi. Spływa kolejna, a ja wstaję i siadam na krześle. Wtedy wiem, że moje problemy dopiero się pojawiają, a to tu teraz jest tylko złym przedsnem (nowe słowo, wiem).

Mam nadzieję, że jakoś to wyszło. Czasami po prostu nie mogę napisać nic innego jak to co czuję, to co we mnie siedzi. Codziennie siedzi we mnie jakiś tekst, który błaga o wyjście. Czasami jest on o piosence, a czasami o tym jak bardzo spieprzyłem największy dar, o który starałem się tak długo. Chciałbym tylko usłyszeć, że nie było tak źle i nie przesadzałem. Będę jednak szczery. Osoba od której chciałbym to usłyszeć pewnie tego nie czyta i nigdy nie zrobi, a ja jej tego nie wyślę. Kiepski finał chaotycznego tekstu…

4 komentarze: