czwartek, 22 marca 2012

"Życie rzadko jest sprawiedliwe. Bóg nie rozdziela nieszczęść równo." - czyli o Harlanie Cobenie



Moja przygoda z tym autorem rozpoczęła się dawno temu. Byłem wtedy w szóstej klasie podstawówki i wypożyczyłem, zdecydowanie zbyt mocną jak na mój ówczesny wiek, powieść. Mowa tu o „Bez Pożegnania”. Pomimo, że nie powinienem był jej czytać, zrobiłem to i dzięki temu do dziś moje życie jest inne.

Harlan Coben urodził się 4 stycznia 1964 w Newark. Jest on autorem powieści kryminalnych i thrillerów, które wydawane są w wielu krajach. O tym, że chce pisać uświadomił sobie dopiero na ostatnim roku pobytu w college. Jako jedyny z współczesnych pisarzy otrzymał trzy najbardziej prestiżowe nagrody przyznawane w kategorii powieści kryminalnych, a są to: Anthony Award, Shamus Award i najważniejsza Edgar Award. To chyba już jest mała rekomendacja.

Jego styl jest niezwykły. Z początku zaczyna się spokojnie i odrobinę nudnawo, by po chwili wrzucić nas w sam środek akcji. Z każdym słowem inny obraz pojawia nam się przed oczami, a wszystko to co jest tam opisane widzimy naprawdę. Każde zdanie bardziej przybliża nas do wyobrażenia zaistniałej sytuacji. Prowadzi nas za rączkę, gdy nieświadomy niczego bohater (bądź bohaterka) powoli odkrywa kolejne elementy układanki. W końcu zakończenie, które zawsze jest zaskakujące i niezwykle przemyślane. Gdy widzimy ostatnie zdanie i zamykamy książkę czujemy się jakbyśmy właśnie stracili przyjaciela.



Jakieś trzy lata temu postanowiłem zdobyć wszystkie jego powieści. Do teraz posiadam je, trudem zdobyte, prawie wszystkie świecące na mojej półeczce. Czasami podchodzę bliżej i po prostu spoglądam na nie. Z jedną wiążą się wspomnienia podróży nad morze, inna przypomina o nagłej kilku godzinnej awarii prądu, a jeszcze inna o opuszczonej lekcji angielskiego przesiedzianej w czytelni nad tą właśnie powieścią.

Trudno mnie do czegoś wciągnąć, ale jeśli już się uda to nie da się mnie wyciągnąć. Dlatego gdy zaczynam czytać przewracam jedną kartkę, drugą, czasami trzecią. Następnego znowu nie więcej i kolejnego też. Potem książka leży, tydzień, drugi, czasami miesiąc, czasami dwa, aż w końcu usiądę i skończę ją w jedno popołudnie. Chwilę po tym jak okładka opada na ostatnią kartkę moje serce bije szybciej niż po biegu, a ja prawie płaczę myśląc o genialności, która nastąpiła przed moimi oczyma.

Przy tym chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnym ciekawym zbiorze wydanym w 2007 roku przez tego autora o tytule „Aż śmierć nas rozłączy”, w którym zawarte są opowiadania 19 różnych twórców powieści kryminalnych takich jak wspomniany Harlan Coben, Jeff Abbott, Lee Child, czy R.L. Stine. Tematem jest śmierć i to jak może nastąpić. Mamy różnych bohaterów, różne realia i różne zdarzenia. W moim przypadku zbiór ten niesamowicie zadziałał na psychikę. Do dziś ( a zakupiłem go po wielu, naprawdę wielu trudach, w kieszonkowej biblioteczce w 2009 roku) nie przeczytałem ich wszystkich. Przekleństwo zbyt szybkiego przywiązywania się do bohaterów. Zbyt prędko się to wszystko skończyło.



Ostatkami chciałbym wspomnieć o pewnej irytującej kwestii. Kwestii wydawców polskich. Ten jeden zdziczały i niezwykle chciwy tłum ludzi zrobił taki fajny mik: dwie pierwsze powieści Harlana wypuszczone na rynek kolejno w 1990 i 1991 roku nie zostały wydane w Polsce. Do czasu. Do roku 2010 w cenie 40 paru złotych. Teraz ich cena wacha się od 25-39 zł, co i tak jest małą anomalią. Mamy płacić dokładnie tyle samo za kompletnie nowe powieści co za dwudziestą letnią spóźnioną w wydruku polskim książkę? Witamy w Polsce…

Słowem końcowym chciałbym naprawdę polecić tego autora, szczególnie fanom powieści kryminalnych i thrillerów. Zdaję sobie sprawę, że nie napisałem wielu kwestii takich jak przygody Myrona Boltaira, czy powtarzających się motywach, ale zostawiam je na inny tekst, więc się nie martwcie. Szczerze polecam, bo jest co poczytać.

"Rzeczywistość i prawda zawsze muszą ustąpić przed bożkami publicznego wizerunku i dobrze brzmiących wypowiedzi."

Prywata: Nie uznaję tych nowych okładek...

1 komentarz: