„Hannibal” to nowy serial
stacji NBC, który zadebiutował 4 kwietnia 2013 roku o 22:00 czasu
amerykańskiego. Był to czwartek. Czwartek 22:00. Najbardziej zabójcze miejsce w
całej ramówce. Ile świetnych seriali tam umarło, a ile nie miało nawet szansy
nam tego pokazać ( więcej w recenzji „Awake”, bądź „Do No Harm”, która pojawi w
przyszłym miesiącu). Pomimo słabej oglądalności dostał jednak zamówienie na
drugi sezon. Dlaczego? Bo to kawał naprawdę dobrego serialu.
Serial opiera się głównie na
Willu Grahamie, wykładowcy i śledczym pracującym dla FBI, który posiada
niezwykły dar. Potrafi dostać się do umysłu zabójcy, widząc każde jego
postępowanie krok po kroku. Takie postępowania niesie za sobą jednak konsekwencje.
W ich obawie jego przełożony i opiekun Jack Crawford nakazuje mu sesje z
psychiatrą. Z polecenia zostaje nim Dr. Hannibal Lecter, który w wolnym czasie
zajmuje się mordowaniem i gotowaniem ludzkiego mięsa.
Historia została
przedstawiona w ciekawy sposób. Mamy wiele wątków proceduralnych, ale każdy
odnosi się do dalszych wydarzeń i jest na tyle intrygujący, że potrafi nas
przyciągnąć do ekranu. Występuje także niezwykłe skupienie się na bohaterach, w
szczególności na Willu, który poprzez swój niezwykły dar zaczyna tracić nad
sobą kontrolę. Jego przejścia w rolę zabójcy przedstawione są po prostu
perfekcyjnie i pomimo powtarzanego schematu po prostu się nie nudzą.
Przy opisie tego serialu
należy wspomnieć o jego wykonaniu, które jest co najmniej bardzo dobre. Przejścia,
ciemny filtr i duża porcja krwi, które występują na ekranie nie mają na sobie
skazy. Serial ten posiada mroczny klimat i pasuje to do niego jak ulał. Przemoc
pojawia się w sporych ilościach i jest zdecydowanie dla ludzi o mocnych
nerwach. Na ostudzenie zawsze jednak przychodzi świetnie gotujący Hannibal.
Szkoda tylko, że przy podziwianiu jego umiejętności cały czas wiemy z czego
pochodzi mięso, którym częstuje swoich gości. A może to dobrze?
Obsada również została
dobrana bardzo rzetelnie. Laurence Fisburne w roli Jacka Crawforda ma w sobie
potrzebną nutkę męskości, a jednocześnie głupiej ignorancji na problemy głównego
bohatera. Hugh Dancy grający Willa wypada bardzo przekonująco, szczególnie w
scenach morderstw i jego zaników świadomości. Ogląda się go naprawdę dobrze.
Tylko co z tego, że ta dwójka jest dobra skoro cały show kradnie genialny Mads
Mikkelsen w roli Hannibala. Oszczędność w słowa, doskonała drugoplanowość i
niezwykła charyzma. Jego po prostu chce się widzieć więcej i częściej.
Serial ten zachwycił mnie od
pierwszych zapowiedzi. Umieszczenie go w tej ramówce było tragicznym
posunięciem, ale stacja była na tyle inteligentna, że nie oddała go żadnej z
kablówek, a zamówiła go na drugi sezon usprawiedliwiając to bardzo dobrymi
ocenami. Jestem bardzo ciekawy co wydarzy się dalej, gdyż finał pozostawił
wiele pytań. Sam twórca mówi, że ma materiału na 7 sezonów, ale nie widać zbyt
wielu ludzi, którzy wierzą w taki obrót spraw. Teraz trzeba tylko czekać. I
może przyrządzić jakąś pieczeń z przepisu Dr Lectera. Szczerze polecam.
Jedyną rzeczą jaka mnie zastanawia jest fakt, że żaden z głównych bohaterów a przede wszystkim Will, nie zastanowił się na tym, że osobą, która najśladuje te wszystkie zbrodnie może być ktoś związany z FBI a tym samym - z nim. Pamiętajmy, że ofiary nie były przypadkowe - żadna z osób spoza ich grona znajomych nie mogła mieć takich informacji. Nawet seryjny morderca - wśbska dziennikarka, która dreptała za nimi była zauważona. Wiem, że Hannibal był psychiatrą Will'a, ale w serialu wyraźnie był poruszony temat ingerencji w czyjś umysł, dlatego dziwi mnie fakt, że Graham nie zorientował się wcześniej...
OdpowiedzUsuńJego problemy z mózgiem zapewne przyćmiły jego osąd na tak bliską mu osobę. W końcu, gdy tylko od niej uzyskiwał "pomoc" to była ostatnią osobą o jakiej mógł pomyśleć w taki sposób.
Usuń