„Internet Icon” to internetowe
reality show emitowane przez YOMYOMF Network, sieć założoną przez reżysera m.in.
„Szybkich i Wściekłych” oraz wiele gwiazd YouTube’a. Celem programu jest
wyłonienie nowej Ikony Internetu za pomocą ciekawych zadań i ograniczeń
czasowych. Choć pierwszy sezon miał kilka błędów, to drugi zdecydowanie
poprawił wiele z nich. Zacznijmy jednak od początku.
Uczestnicy przesyłają swoje
wejściowe wideo za pomocą YouTube’a. Z wszystkich wyłania się 100 uczestników,
którzy przyjeżdżają do studia w Los Angeles. Tam prezentują siebie i swoje
wideo przed sędziami: gwiazdą YouTube’a Ryan Higą, aktorką telewizyjną i
filmową Christine Lakin i dołączającym do nich od drugiego sezonu, również
znanego ze swoich filmików, Timothym De LaGhetto. Po obejrzeniu wszystkiego
wybranych zostaje 10 finalistów, którzy przechodzą do właściwego Internet Icon.
Codziennie dostają nowe zadanie polegające na nakręceniu, zmontowaniu i oddaniu
filmu na dany temat w ciągu 6 godzin. Następnie sędziowie wraz z kolejnym
gościem oceniają i decydują kto zwyciężył w tym dniu, a kto wraca do domu. Na
końcu to widzowie wybierają następną Ikonę Internetu.
Drugi sezon przyniósł wiele
zmian, które okazały się niezwykle poprawić jakość tego show oraz wprowadzić
samych uczestników w niemałą konsternację. Pierwsza zmiana od razu rzucała się
w oczy. Uczestnicy tym razem musieli pracować w jednym, ciasnym i głośnym
pokoju, w trakcie gdy poprzednio każdy z nich miał swój prywatny pokój. Teraz
można było taki uzyskać jedynie poprzez wygraną zadania. Zmieniono również
prowadzącego oraz wprowadzono mentora uczestników. Dodano także, uwielbiane
przeze mnie, confessionale, czyli wypowiedzi uczestników, bądź aktorów
komentujące wszystko po pewnym czasie. Takie coś występowały w pierwszym
sezonie, ale w zdecydowanie zbyt małej formie.
W drugim sezonie uczestnicy
mierzyli się także z trudniejszymi zadaniami niż poprzednio. Rekwizyty były
trudniejsze do połączenia w jedną historię, a zrobienie zwiastuna filmowego,
czy telewizyjnego jednak trochę zajmuje. Szczególnie, gdy jest się ciągle
karconym za bałaganiarstwo. W tym sezonie wielu występującym przerywano
nagrywanie, gdyż na przykład zostawili swoje rzeczy w przejściu. Zabawy co nie
miara, a stresu jeszcze więcej.
Pierwszy sezon wspominam
bardzo miło, chociaż raziło w nim wiele rzeczy. Maksymalne zminimalizowanie
roli prowadzącego ( wtedy cudownego Chestera See), denerwujący uczestnicy, czy
dziwne decyzje sędziów. W przypadku tych drugich problem występował również w
tym, że znałem dużo większą część z nich i po odejściu pierwszego z moich
wyborów ( nie wyeliminowaniu, a zdyskwalifikowaniu) było już jasno wiadomo, kto
wygra ten program. W odróżnieniu do drugiego, gdzie znałem jedną osobę, ale
liczyłem już na kogoś zupełnie innego. Do ostatniej sekundy nie można było się
zorientować kto zostanie zwycięzcą. Ja go również nie zdradzę.
Internet Icon to jeden z
ciekawszych reality show jakie przyszło mi obejrzeć w życiu. Ograniczenia
czasowe, wciągające zadania i uczestnicy, którzy nie zawsze są nauczeni jak
radzić sobie w konkretnych sytuacjach. Wszystkie odcinki można obejrzeć za
darmo po tym adresem. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz