Trawka. Mmm… konopie. Mmm… Nancy. Mmm…, że kto? No właśnie.
Oto on. Serial „Weeds”, który wystartował w roku 2004 na kanale Showtime i od
razu zgromadził sobie rzesze oddanych fanów, bardzo przychylne opinie ze strony
krytyków i zdobył kilka prestiżowych nagród. Dobra passa kończy się jednak
szybko. Zacznijmy jednak od początku.
Trawkę można podzielić z grubsza na 3 epizody.
I Epizod trwa od pierwszego do trzeciego sezonu. Rozgrywa
się w fikcyjnym mieście Agrestic w którym wdowa, niejaka Nancy Botwin podejmuje
się sprzedaży marihuany, aby zarobić na utrzymanie siebie, swoich synów Shane i
Silasa, gosposi i eks-szwagra Andy’ego. Poznajemy też jej dostawców, czyli
„przemiłą”, czarnoskórą Heylię oraz jej podwładnego, będącego również osobą,
która zaprosiła Nancy do interesu, Conrada. Przystojny i umięśniony mężczyzna
ma jednak większe ambicje niż bycie ciągłym popychadłem. Na drodze do końca
spotykamy się także z wiecznie zbakanym doradcą finansowym Nancy oraz radnym
miasta Dougiem Wilsonem, który z trawki uczynił sztukę. Do tej cudownej paczki
dołączyć musimy również rodzinę Hoades, w składzie: arogancka i denerwująca
Celia, jej pantofel-mąż Dean oraz ich początkującą homoseksualnie Elizabeth.
Bohaterów można by jeszcze wymieniać z godzinę, ale lepiej
zobaczyć i poznać samemu. Epizod I był zdecydowanie najlepszym i najbardziej
owocnym czasem dla tego serialu. Było śmiesznie, ciekawie i wciągająco. O
zakończeniu 2 sezonu, które do dziś pozostaje jednym z najlepszych
cliffhangerów w moim życiu, nawet nie wspomnę.
Epizod II obejmuje 4, 5 i po części 6 sezon. Po pewnych
wydarzeniach, których nie zdradzę, większość bohaterów opuszcza Agrestic i
przenosi się do Ren-Mar, małego miasteczka niedaleko granicy z Meksykiem.
Fabuła obejmuje zmagania Nancy z nowym miejscem i meksykańskim kartelem.
Ciągle śmiesznie, choć mniej, dalej ciekawie, choć mniej
pomyślane, ale nie było już wciągająco. Bohaterowie potrafili intrygować, ale
do czasu. Do czasu 6 sezonu, który nie licząc ostatniego odcinka ( notabene
powinien być zakończeniem serialu) był po prostu słaby, a usunięcie jednej z
głównych bohaterek było prawdziwie błędną decyzją.
Epizod III obejmuje po części szósty oraz cały siódmy i
finałowy ósmy sezon. Kończąc wątek kartelu Nancy stara się odbudować swoje
życie. Jej bliscy nie chcą z nią przebywać, a nawet Ci, którzy się poświęcą
prędzej, czy później będą mieli dość. Powraca także siostra pani Botwin i jej
dwie małe diablice ( czytaj: córeczki).
Nie ma co przeciągać. Sezony te, nie licząc trzech ostatnich
odcinków, są profanacją i tanią podróbką, aniżeli dobrym serialem. Nie dość, że
nie jest śmiesznie, to jeszcze potwornie nudno. Doug i Andy starają się
nadrobić braki w scenariuszu, ale niestety im to nie wychodzi. Jest tragicznie.
Cały ten czas emisji można by uznać za czystą pomyłkę i jeden wielki skok na
kasę.
To tak w dużym skrócie. Historia zmieniała się jak oszalała
i to zwykle na gorsze. Usuwanie świetnych bohaterów, wprowadzanie nieciekawych
nowych, głupie wątki ze zmianami. Serial po 3 sezonie, nie potrafił się
zdecydować, czy chce być bardzo dobry, czy żałosny. I to jest smutne.
Osobny akapit należy poświęcić samej Nancy. Postać grana
prze Mary Louise-Parker jest jednocześnie jedną z najbardziej seksownych i
pięknych mamusiek jakie można zobaczyć, ale z drugiej strony jest potwornie
głupia, a jej akcje są nieprzemyślane. Raz płacze, niszczy życia, a później
znowu ryczy, że to zrobiła. Rani najbliższe sobie osoby i porzuca praktycznie
wszystkich. Nie radzi sobie z niczym, a odmawia pomocy. Gdy nie mogła sobie
poradzić z wszystkim co się wokół niej działo, rozebrała się i wskoczyła do
basenu. W skrócie jest świetnie napisaną i zagraną bohaterką, nawet jeśli po
pewnym czasie przestaje się tolerować.
Wszystko się toczy i wszystko przemija. 8 lat Trawki. To
było długie osiem lat serialowego haju, który ciągle opadał. Nie ratowało go
aktorstwo, czy coraz odważniejsze sceny erotyczne głównej bohaterki. Finał
przyszedł i dał nam poczucie, że w sumie mogło być jeszcze gorzej. Wrócili
starzy znajomi, a innych pominięto i zostawiono jedynie z dennym wspomnieniem.
Sam ending nie był jednak zbyt happy.
8 lat. Długo. Bohaterowie wyrośli z tego do czego byliśmy
przyzwyczajeni. Trawka zdobywała nagrody i była wielbiona. Przez nastolatków,
dorosłych i gospodynie domowe, które o Maryśce nie wiele wiedziały. Coś jednak
upadło, coś pękło i ta wielkość uleciała. Teraz serial pozostanie już tylko
średniej jakości wspomnieniem i jednym wielkim buchem. Jednak na zawsze niech
MILF będzie z Wami.
Isabelle Hodes, nie Elizabeth
OdpowiedzUsuń