„Kings” jest serialem, który zadebiutował w 2009 roku na
kanale NBC. Jego premiera poprzedzona była bardzo konfudującymi zwiastunami i
zapowiedziami, w których pierwsze skrzypce odgrywały motyle i wieści o ogromnym
budżecie. Czy wszystko jednak poszło po myśli twórców?
Serial ten jest współczesną, a zarazem alternatywną dla
naszego świata, wersją biblijnych zmagań Dawida i króla Saula ( w tym przypadku
Silasa). Akcja rozgrywa się głównie w stolicy państwa Gilboa, Shiloh i opiera
się na ukazywaniu życia rodziny królewskiej. Wątek iście ciekawy, jak i nużący.
Głównym bohaterem poza całą rodzinką jest niejaki David
Shepherd, chłopiec ze wsi, który przez swą odwagę połączoną z głupotą uratował
księcia i zniszczył czołg wroga, który nosił jakże to biblijną nazwę, a
mianowicie „Goliath”. Zostaje oddelegowany ze wojny i mianowany kapitanem, a
król zaczyna widzieć w nim swojego najbardziej lojalnego sługę.
Uch. To tak w dużym skrócie. Fabuła „Kings” jest bardzo
wymyślna i z początku nawet ciekawa. Niedługo później staje się jednak nudna,
głupia i potwornie przewidywalna. Bohaterowie, będący z początku dobrze
napisani i skrywający swoje tajemnice, po chwili stają się bardzo stereotypowi
i dość denerwujący, z naiwnym i często zapłakanym Davidem na czele.
Niektóre odcinki stawiają temat religii i Boga w samym
centrum. Staje się on podstawą dla wszystkiego co się dzieje i co ma się stać.
Wątki te, szczególnie z wykorzystaniem motyli, bywały dość ciekawe, jednak
krótkotrwałe. W jednym odcinku Bóg panem i władcą, w drugim nie ma o nim słowa.
Na dodatek finał kompletnie z tym wszystkim przesadził, traktując temat jako
podstawę całego odcinka, który notabene był niezwykle męczący i przewidywalny.
Opisując ten serial nie można nie wspomnieć o jego budżecie.
Gigantycznym budżecie. Każdy odcinek kosztował od 2 do 4 milionów dolarów, a
sam pilot ponad 10. Ten aspekt został jednak doskonale wykorzystany. Duże i
otwarte przestrzenie, piękne kostiumy i medale, czy osławione już Goliathy.
Animacja również potrafiła wywołać uśmiech na twarzy ( aż chce się zrobić
spoiler).
Co tu można jeszcze powiedzieć? Seral jest interesujący, ale
i nużący. Aktorstwo momentami razi ( próbujący płakać aktora, grający postać
Davida jest nie do przebicia), a innymi zachwyca. NBC odwaliło kawał dobrej
roboty ( zdanie, które rzadko się słyszy), jeśli chodzi o produkcję i ogólny
wygląd serialu. Szkoda, że fabuła nie była już taka piękna, a po chwili do
znudzenia przewidywalna.
Czy warto obejrzeć „Kings”? Moim zdaniem warto. Nie trzeba,
nie jest to mus, ale warto. Choćby dla pięknych widoków i dużego budżetu. Jeśli
jednak macie coś ciekawsze, bądź po prostu lepszego do nadrobienia, to ten mały
serialik niech spoczywa w małej półeczce z dopiskiem „Kiedyś obejrzę”.
Nie słyszałam o tym serialu. Zaciekawiłeś mnie jednak. A co do budżetu, wystarczy spojrzeć na taką "Terra Novę" żeby się przekonać, że wysoki budżet nie koniecznie musi współgrać z dobrym wykonaniem. Ja teraz chcę się zabrać za "Revolution" - mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
OdpowiedzUsuńTeraz tyle ciekawych seriali wyszło, że nie wiadomo co wybrać. Szkoda nawet czasu na wymienianie tego wszystkiego. Ja jednak z "Revolution" troszkę poczekam i nadrobię kilka zaległości.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że chciałem go oglądać jak puszczali, ale miał słabą oglądalność i mieli go skasować, więc odpuściłem. Stąd mam pytanie, czy kończy się sensownie, czy też urwali bez ostrzeżenia? Byłbym bardzo wdzięczny za odpowiedź :)
OdpowiedzUsuńKończy się sensownie. Wyjaśniono większość tajemnic i rozwiązano sporą część wątków, ale oczywiście nie obyło się bez cliff-hangerów i paru pytań bez odpowiedzi, ale taki już urok anulowanych seriali. :)
UsuńOglądałeś ten serial może przez Internet? Jeśli tak - będę ogromnie wdzięczna za link :).
OdpowiedzUsuńhttp://watch-series-tv.to/serie/kings
UsuńJeśli jesteś w stanie oglądać po angielsku. W innym przypadku trzeba zdobyć z innego źródła.