środa, 2 maja 2012

Pamiętniki #3 - czyli o wszystkim i alkoholu minimalnie




Zastanawiam się co się tu zaczęło dziać. Wszystko zaczyna dziwnie się sypać i układać w zupełnie inny scenariusz niż to przewidziałem. Poznaję się po ludziach o których już miałem wyrobione zdanie, wrogowie robią się sami, a ja mam dość wszystkiego w około. Rozmawiam na tematy, które nie powinienem i rozmyślam gdzie zniknąć. Gdy wymieniam co trzyma mnie tutaj nie jest tego dużo. Miałbym problemy, żeby wyjechać? Nie.

Nawet mnie dopadło lenistwo. Wiem, że tyle mam rzeczy do roboty, a jednak nie chce mi się ani pisać, ani czytać. Teraz tylko oglądam, gram i pracuje, gdy nadchodzi okazja. Nic mi jednak nie sprawia przyjemności. Chcę pisać, ale po prostu nie mogę. Okres bezwenny znowu się zaczął ( nowe słowo Once Again ).

Przebiegłem, a raczej przetruchtałem dwa kilometry myśląc, że może coś się zmieni. Nic. Zero satysfakcji, dobrego samopoczucia, czy weny ze zmęczenia. Nic, a nic. Jestem kilka minut w tył, ale 10 punktów w przód.

Nudzi mnie rozwój niektórych seriali, a te nowe są dość kiepskie, nie licząc paru przykładów. Przydałoby mi się coś o tym napisać, ale też mi się nie chce. Ehh…

Dzisiaj miał przyjść Przemek i mieliśmy jak za dawnych czasów zasuwać w The Mercenaries z Resident Evil V i jak zwykle wszystko pizło. Irytuje mnie to, bo jest jedyną osobą z którą mogę tak spędzić czas. Mogę i chcę przede wszystkim. I znowu dupa, a ja znowu bez celu.



Zacząłem słuchać Nightwish. Na razie wybrane utwory, jak mi się spodoba to zdecydowanie przerzucę się na pełne albumy. W tej chwili jestem bardziej niż zachwycony, a piosenka powyżej po prostu mnie zmiażdżyła, chociaż to tylko cover.

Wczoraj były urodziny mojego dziadka. 70 lat wybiło na liczniku, ale on mówi, że ledwo przekroczył 30-stkę. Kocham go. Jednak widziałem wczoraj za dużo. Stwierdzę tylko, że wyniosłem z tego wszystkiego, że cieszę się, iż jestem abstynentem. Cieszę się, że nigdy nie zacząłem pić, ani jarać. Miałem na to wielką ochotę, ale wystarczyło zdać sobie sprawę, że nie ma z kim, żeby sobie odpuścić. Jestem zdrowy ( nie na umyśle, oczywiście) i cieszy mnie to. A co będą robił na półmetku? Pewnie słuchał muzyki, ale dzięki za pytanie.



A teraz coś z debilizmów świata codziennego. Myślałem, że zepsuł mi się odtwarzacz w telefonie. Resetowałem go kilka razy, zmieniałem karty i już chciałem go odinstalować. A co się działo? Skakał mi po liście, zamiast jeździ po kolei. Przed chwilą okazało się, że ma po prostu ustawione losowe odtwarzanie… Dziękuję mojej kochanej siostrzyczce ;*

Miłego dnia i jutrzejszego narodowego święta. Ja spadam na obiad, który moja Mama nazwała Misz-masz. Już się boję…


1 komentarz: