czwartek, 27 grudnia 2012

"Chloe, nie mamy czasu!" - czyli o 24 Godzinach




24 godziny. Zwykła doba. Zwykła może dla normalnego człowieka. Nie dla Niego. Nie dla Jacka Bauera. Człowieka, który dzięki Joela Surnowa i Roberta Cochrana pojawił się 6 listopada 2001 roku na stacji FOX. Wraz z nim przyszła cała ekipa i 9 lat naprawdę dobrego serialu. 48 nagród i 151 nominacji to nie byle osiągnięcie. Jednak o co w ogóle chodzi?

Chodzi oczywiście o historię, która rozgrywa się w czasie rzeczywistym. Każdy sezon składa się z dwudziestu czterech godzinnych odcinków, z których każdy trwa ok. 43 minuty, a reszta przeznaczona jest na reklamy. Śledzimy losy bohaterów CTU, czyli amerykańskiej organizacji do walki z terroryzmem, którzy swoją inteligencją i skutecznością przerastają po prostu wszystkich. Z pośród nich wybija się oczywiście Jack Bauer. Kawał niezniszczalnego skurczybyka, któremu dosłownie nic nie jest straszne. Strzał w ramię i trzykrotne dźgnięcie nożem to dla niego pestka. Do szpitala się nie wybiera, chyba, że akurat ktoś ma się tam wysadzić w powietrze, a sen to dla niego czas zmarnowany. Przy tym wszystkim czarujący z niego dżentelmen. Żołnierz marzenie?

Akcja wszystkich sezonów toczy się wokół różnych ataków terrorystów takich jak wykorzystanie broni chemicznej, biologicznej, cyber-ataki, czy głowice nuklearne. Do wyboru do koloru. W tym czasie wszystkie wydarzenia dzielą się zwykle na trzy segmenty: Jacka Bauera siejącego „mordor” na zewnątrz, łapiącego i zabijającego każdego kto wejdzie mu w drogę; ekipę w CTU (bądź innej organizacji) pracującą nad taktyką i popisującą się swoją technologiczną wiedzą na temat wszystkiego oraz segment polityczny opierający się na scenach z prezydentem i jego współpracownikami, w których główną rolę odgrywają mocne decyzje i spiski. Jednym słowem: miód.



Przy tym wszystkim każdy wątek jest odpowiednio przemyślany i rozplanowany w czasie, który ( jak wiadomo) odgrywa tu dość kluczową rolę. Gdy słyszymy, że cel znajdzie się w zasięgu za 5 minut, czekamy dokładnie tyle i widzimy akcję przed nami. Ciągle wyświetlany zegar ukazujący jak blisko już do pełnej godziny uświadamia nam ile dokładnie czasu spędzamy przed ekranem. Z jednej strony to boli, a z drugiej trudno żałować choćby minuty, bo zabawa jest po prostu przednia.

Poza oczywistymi rzeczami serial posiada jeszcze kilka elementów, które odróżniają go od innych. Na przykład ciekawy zabieg montażowy polegający na dzieleniu ekranu. O co chodzi? Gdy bohater na ekranie odbiera telefon to widzimy naraz dwie strony konwersacji, albo gdy dzieje się coś ważnego w tym samym momencie montażyści dają nam o tym znać rozkładając obraz na cztery części ( przykład niżej). Co jeszcze? Może fakt, że żaden inny serial sensacyjny nie posiadał takiej ilości odcinków? Albo ilość zdobytych nagród, czy średnia ocen na IMDB? Jest tego pełno, a jeden tekst tego na pewno nie obejmie.



Jest jeszcze jeden mały szkopuł, mianowicie liczba kontrowersji wokół tego show. Głównie przez szerokie oskarżenie o wszystko narodów arabskich i Rosjan oraz ogromną liczbę bardzo wymownych scen przesłuchań. Wchodzący do pokoju Jack i strzelający zatrzymanemu w kolano to małe piwo z porównaniu z pięcioma minutami z człowiekiem, którego podobno nie da się złamać. Jeśli jednak takie rzeczy Was jednak nie wzruszają to zapraszam.

Moja przygoda z tym serialem rozpoczęła się (teoretycznie) w 2004 roku, kiedy pierwszy usłyszałem, że leci na Canal +. Emitowano go wtedy również na Polsacie. Mój wiek jednak nie pozwalał wtedy na jego swobodne oglądanie. Latami słyszałem kolejne zapowiedzi, a gdy w 2010 ogłoszono zakończenie produkcji czytałem naprawdę wiele o nim w genialnym wynalazku zwanym Internetem. Wtedy powiedziałem sobie, że muszę go obejrzeć, choćby nie wiem co. I tak też się stało. Jako, że jestem człowiekiem, który potwornie lubi się delektować serialami, (oczywiście tymi, które mu się podobają), rozłożyłem sobie oglądanie całości na około rok czasu. Zdecydowanie był to najlepszy czas spędzony z jakimkolwiek serialem w moim życiu.

Poziom tego show zmieniał się częściej niż zima w naszym kraju. Pierwszy sezon oglądało się z wielkim zainteresowaniem, ale gdy przeszło się do drugiego to okazało się, że premierowy był tylko dobry. Trzeci, który przez pierwszą połowę przynudzał ( jedyny moment, kiedy chciałem zakończyć oglądanie), ale w drugiej ruszył z akcją i jej szybkimi zwrotami. Czwarty, który moim zdaniem był najgorszy i nie licząc naprawdę genialnego zakończenia (chyba najlepszego w całym serialu) nie było w nim nic wartego większej uwagi. Piąty nadrobił straty poprzednika i to dwa razy, a do dziś wielu uważa go z najlepszy z całej grupy. Szósty był po prostu okey, dało się oglądać, ale szału nie było. I tutaj ciekawostka: gdy w 2008 roku nastąpił strajk scenarzystów, twórcy nie mogli sobie pozwolić na utratę choćby jedna odcinka w serialu przedstawiającym dobę, więc zamiast zamówionego 7 sezonu wyemitowano w miarę dobry film telewizyjny o podtytule „Wybawienie”. Później serial wrócił do swojej ramówki z naprawdę porządnym i pełnym zaskoczeń sezonem siódmym. Ósmy ruszył w kopyta rok później i pomimo swojego wysokiego poziomu gromadząc mniejszą widownię, która zadecydowała o anulowaniu produkcji. Ostatni odcinek wyemitowano 24 maja 2010 roku.



Od czasu zakończenia produkcji mowa jest o kontynuacji w postaci dwugodzinnego filmu, ale z tymi newsami jest różnie i do teraz nie wiadomo, czy ta produkcja ujrzy światło dzienne. Miejmy jednak nadzieję, że tak się właśnie stanie.

48 nagród. Własny, niepowtarzalny styl. Porywająca akcja i doskonale napisani bohaterowie. Skłonność do poświęceń bohaterów i masa profesjonalnego gadania. Sceny tortur i wzruszające zakończenie. To jest zaledwie zalążek superlatyw jakimi można obdarzyć ten serial. Tu nie ma czego polecać. Ten serial po prostu trzeba zobaczyć samemu i poczuć się jak sam Jack Bauer, któremu z nie wiadomych powodów wiecznie brakuje czasu.
Polecam i namawiam.
Oglądaj. I daj znać co myślisz.